Istnieją ponoć jakieś źróda pisane, które mówią o jakimś starciu Naszych
z wycofującymi się Szwedami, po spaleniu Złotowskiego Zamku, niedaleko od Złotowa.
Może ma ktoś jakieś konkretne wiadomości na ten temat,
również te przekazywane ustnie.
Kontrowersje wokół historii "postoju" wojsk szwedzkich w naszym mieście.
Co widać na rycinie Dahlberga (i co można w związku z nią wnioskować?)
Pobyt Szwedów w mieście trwa. (Kto z mieszkańców miasta mógł uchodził w lasy lub na bagna przy takich okolicznościach) Samo oblężenie zamku przedstawione zostało raczej w swojej początkowej fazie kiedy zamek jeszcze się broni, odpowiadając również ogniem z armat. O oblężeniu i zmasowanym ataku ze wszyskich stron jeziora świadczy rycina Dahberga. Beczki z prochem oraz kule armatnie świadczą, że wojsko szwedzkie ma zamiar zdobyć i zniszczyć zamek. Walające się przedmioty kultu religijnego w zburzonym kościele, oraz kielich mszalny w geście toastu dowódcy świadczą o dokonanym rabunku i profanacji. Nie widać pośpiechu oblegających na tej rycinie. Dwie wycieczki przeciw obleganym podczas oblężenia, o których pisze Dahlberg w swoim pamiętniku, gdy podczas jednej znich został postrzelony też mówią coś o czasie jaki miał miejsce podczas oblężenia. Jak wobec tego rozumieć relację Pufendorfa, szwedzkiego kronikarza że zamek został zdobyty a właściwie opuszczony przez załogę na skutek samej groźby ataku. Po prostu jest to zwykła kłamliwa propaganda sukcesu dyskredytująca przeciwnika.
Sam zamek, w porównaniu z innymi zamkami tej epoki, wygląda raczej jak bogato rozbudowany pałac na wyspie, niż twierdza obronna, rzekomo nie do zdobycia.
Drewniane palisady w owym czasie były czasem jeszcze stosowane jako dodatkowa przeszkoda przed murami obronnymi, natomiast jako główna fortyfikacja były już dawno przeżytkiem. Przy braku solidnych murów obronnych i wielodziałowej rozczłonkowanej zabudowie napewno trudno byłoby bronić całości. Walka obrony musiała by się rozegrać na półwyspie. Dwie wycieczki Szwedów w kierunku zamku były z pewnością poszukiwaniem najsłabszego punktu do przeprawy.
Ponadto zamek złotowski swym niskim usytuowaniem w stosunku do miasta był łatwym celem dla ostrzału artyleryjskiego. Stu metrowa odległość przesmyku wodnego dzieląca zamek od szwedzkich pozycji artyleryjskich również sprzyjała atakującym. Artyleria szwedzka atakująca ogniem z trzech stron również zadaje kłam szwedzkiemu kronikarzowi który pisze jakoby działa zostały ustawione bez osłony a nie oddając jeszcze ognia spowodowały opuszczenie zamku przez załogę. Załoga zamku odeszła, czyli w warunkach oblężenia nastąpiła jakaś obopólna umowa dotycząca żołnierzy jak i cywilnych mieszkańców zamku. Dahlbergh pisze że garnizon odszedł a zamek został spalony, resztę pokrywając milczeniem, - myślę że wstydliwym. Wobec druzgocącej przewagi oblegającego zamek wroga, decyzja kapitulacji i odejscia mogła być podyktowana bardzo różnymi względami. Przedewszyskim nie wiemy czyjemu zwierzchnictwu bezpośrednio załoga podlegała, jakiego była autoramentu, na jakie mogła liczyć wsparcie. Przekaz historyczny mówi ze hetman Czarniecki unikał konfrontacji z głównym trzonem armii przy boku samego króla szwedzkiego,aby nie wyniszczać swego mniej licznego wojska. W tym celu przesunoł swe chorągwie w głąb Wielkopolski aby nie ryzykować spotkania. Choćby już wobec tej decyzji Czarnieckiego należy rozważyć jak oceniać kapitulację wojskowej załogi stacjonującej w złotowskim zamku.
B.S.
Co pisze w dzienniku Eryk Dahlberh
"Dnia 27 do zamku i twierdzy Złotów (Flato), 3 mile. Twierdza później spalona, oddała kilka strzałów armatnich, poczym komendant skapitulował i następnego dnia wyszdł stamtąd z 500 tęgimi knechtami. w czasie tego oblężenia, podczas dwóch wycieczek, zostałem postrzelony, ale dzięki Bogu, nic mi się poważnego nie stało. Gdy garnizon odszedł, kazał król Jegomość zostać i spalić zamek, co też się stało. Wszystko zamieniło się w popiół". (co innego Dahlberg narysował co innego napisał - co więc w szweckich relacjach wogóle jest prawdą ?)
( Czy kapitulacja i odejście garnizonu załogi, można nazywać ucieczką lub tchórzostwem ? - Bądźmy sprawiedliwi wobec swoich i nie popwtarzajmy kłastw ówczesnego wroga bezwzględnego niszczyciela i grabieżcy naszego Kraju)
Co pisze kronikarz szwedzki Pufendorf?
„Gdy król szwedzkich żołnierzy, których Prusak zostawił, upomniał do waleczności, wyruszył z Bydgoszczy i następnego dnia, 26 czerwca, przybył do Złotowa, gdzie był zamek położeniem i sztuką obwarowany i strzeżony przez Obristleutnanta Różę z 400 żołnierzami. Mimo, że nie zalecało się nagłego pochodu wojsku przerwać zdobywaniem zamku, na którego czele stał mąż waleczny, król jednak uważał , że niewłaściwe, przejść mimo zamku bez ataku. Dlatego udawano pod wieczór, jakoby nocą miało się przypuścić szturm i ustawiono działa na gołej ziemi bez obwarowania. przez to tak się wystraszyło komendanta twierdzy, że nazajutrz rano, nie utraciwszy ani jednego żołnierza, zamek opuścił, który łatwo mógł wytrzymać oblężenie, chociaż przez pół roku. Teraz gród spalono ogniem i zniszczono obwarowanie”.
(czyli bez walki bez wystrzału poddał waleczny komendant załogi zamek opuścił go a szwedzka armia pozwoliła mu spokojnie odejść. W to może uwierzyć tylko ktoś, kto samodzielnie nie myśli, i nie wie co to jest wojenna odwieczna propaganda sukcesu. Szkoda tylko że i przez naszych niektórych historyków bezkrutycznie powtarzana)
Nie wiadomo, czy Pufendorf mówi również prawdę o liczebności załogi broniącej zamku. Trudno mu wierzyć w czymkolwiek. Nic nie mówi o ludności cywilnej, a przecież i ona musiała się tam znajdować. Wiadomo że przed spaleniem złotowskiego zamku, bogato wyposażonej rezydencji Szwedzi dokonali najpierw grabieży a to również wymagało czasu w rzekomo pospiesznym marszu traktującym Złotów mimochodem. Powiedział, co chciał powiedzieć ? nie licząc się w ogóle z obiektywną prawdą ?
B.S.
O tym że szwedom zbytnio się nie spieszyło może świadczyć fakt spalenia miasta, w tym miejskiego ratusza
"Złotów, jako miasto królewskie, miało otrzymać przywilej miejski od króla polskiego Kazimierza Wielkiego w 1370 r. Na temat pierwszego ratusza Złotowa brak bliższych informacji. Przekazy historyczne potwierdzają dopiero w XVI w. istnienie ratusza miejskiego, który wraz z zamkiem złotowskim uległ spaleniu w czasie wojny polsko-szwedzkiej (1657). W wyniku kolejnych wojen, epidemii i bardzo trudnej sytuacji gospodarczej nie nastąpiło obudowanie ratusza. Z tego powodu magistrat miasta Złotowa urzędował w wynajmowanych pomieszczeniach, a rada miejska zbierała się na obrady m. in. w mieszkaniu burmistrza. " cytat - Joachim Zdrenka.
Dahlbergh pisze w pamiętniku że został postrzelony w czasie dwuch "wycieczek".
A więc były również odparte próby zdobycia zamku ?
Trochę prawdy możemy wywnioskować, ale całą prawdę mamy ukrytą. Chyba że w archiwach odnajdzie się coś jeszcze.
Zobaczmy co zamieszczono o Dahlberghu i Pufendorfie w Wikipedii.
Erik Jönson Dahlbergh (ur. 10 października 1625 w Sztokholmie, zm. 16 marca 1703 w Sztokholmie) – szwedzki marszałek polny, urzędnik, dyplomata, oficer, historyk, kartograf, artylerzysta, inżynier wojskowy, baron a następnie hrabia, gubernator, budowniczy, polityk, podróżnik, architekt oraz rysownik.
Urodzony w rodzinie chłopskiej, dostąpił nobilitacji do barona i marszałka polnego na rok przed śmiercią dzięki swoim rozlicznym talentom. Osierocony w młodym wieku, został zatrudniony jako pisarz w 1641 u Gerta Rehnskiölda w administracji Pomorza i Meklemburgii. W wieku lat 20 otrzymał nominację na oficera.
W 1648 roku, w trakcie swoich studiów nad fortyfikacjami, zniszczył pozostałości zamku książąt pomorskich w Demmin na terenie ówczesnego Pomorza Szwedzkiego, wysadzjąc w powietrze jego wieżę.
W 1648 został wysłany do Frankfurtu nad Menem, aby dopilnować spłaty kontrybucji na mocy pokoju westfalskiego. Tutaj uczył się rysunku, studiował architekturę, sztukę fortyfikacji i rysowanie map.
W 1656 został wezwany przez króla szwedzkiego Karola X Gustawa. Dahlbergh przybył do Polski tuż przed bitwą pod Warszawą; stworzył wówczas to pierwszy z serii jego wielu rysunków, na których uwiecznił dziesiątki polskich miast i miasteczek. Króla już nie zastał w obozie pod Nowym Dworem Mazowieckim i wyruszywszy wzdłuż Wisły do Torunia, z rąk króla odebrał we Fromborku 26 września 1656 roku dyplom nominacji na naczelnego kwatermistrza w randze podpułkownika.
Zadaniem jego było nadzorowanie zdobytych zamków i twierdz i ocena możliwości ich umocnienia lub zniszczenia - w ten sposób zniszczono zamki w Złotowie, Łowiczu i Kruszwicy. Niemniej, zanim wydał rozkaz zniszczenia, sporządzał dokumentację, którą możemy podziwiać także dzisiaj.
Oprócz rysunków bitew i zamków, utrwalił on także takie wydarzenia jak składanie przez magnatów polskich poddańczej przysięgi królowi szwedzkiemu na przedpolach Krakowa, poselstwo polskie u Karola Gustawa pod Kołem, spotkanie szwedzkiego króla z księciem siedmiogrodzkim Jerzym Rakoczym w pobliżu Ćmielowa. Nie został w Polsce do końca wojny północnej, lecz wyjechał do Danii, gdzie w 1659 roku kierował oblężeniem Kopenhagi.
Dzieła Dahlbergha, w tym rysunki przywiezione z Polski, zostały wydane w wielkiej księdze Samuela Pufendorfa sławiącej wojenne czyny króla Karola X Gustawa De rebus a Carolo Gustavo Sueciae Rege gestis..., wydana w Norymberdze w 1696 r.
Pomimo swoich zasług Dahlbergh został zapomniany i długo nie otrzymywał awansu, pomimo swojego udziału w późniejszych wojnach. Otrzymał od króla Anglii Karola II Stuarta propozycję wstąpienia do niego na służbę, z której nie skorzystał. W 1676 otrzymał nominację na generalnego inspektora fortyfikacji i brał udział w późniejszych wojnach: wojnie pomiędzy Danią a Szwecją w latach 1675–1679 i w wojnie północnej, gdzie w 1701 roku kierował obroną obleganej przez Sasów Rygi (od roku 1696 był gubernatorem Inflant). Awansowany na feldmarszałka w 1693. Był też założycielem szwedzkiego korpusu inżynierów.
(Wikipedia)
Samuel von Pufendorf (ur. 8 stycznia 1632, zm. 26 października 1694) – niemiecki teoretyk prawa i historyk.
W 1662 został profesorem uniwersytetu w Heidelbergu. W 1671 przeniósł się do Szwecji, został profesorem uniwersytetu w Lund i oficjalnym historiografem szwedzkim. Po powrocie do Niemiec został historiografem Brandenburgii. Był jednym z twórców prawa międzynarodowego i teorii prawa natury. Wprowadził też do języka nauki termin kultura na oznaczenie wszelkich wynalazków wprowadzonych przez człowieka.
(Wikipedia)
Dlaczego nasi często poważni historycy hołdują bezkrytycznie obcym piewcom cudzych sukcesów na naszej ziemi ? Bo byli wysoko wykształceni ?
Jak mogą nie dostrzegać jaskrawych rozbieżności choćby w relacjach Szweda Dahlbergha
i Niemca Pufendorfa ?.
Przecież mamy wiele przykładów, jak dawni i współcześni sławni i uczeni ludzie potrafią kłamać, kiedy im się to opłaca.
Palisady czy parkany.
Rzekome palisady wyglądają jak parkany. Na ile parkan różni się od palisady ?. Co większą sprawia trudność sforsowania jednej czy drugiej przeszkody ?. Czy aby w pewnych okolicznościach parkany nie stanowiły by jakiejś osłony dla atakującej zamek piechoty ?. Jak również osobne zabudowania dla czeladzi i zabudowania gospodarcze ?. Wiemy zlicznych zapisów, co potwierdza rycina Dahlberga, że duża część "Półwyspu Zamkowego" miała harakter gospodarczy.
*
Różne można snuć przypuszczenia co naprawdę wydarzyło się w czasie oblężenia zamku i po kapitulacji załogi. Opierając się na zapisach Pufendorfa i Dahlbergha choćby do liczebności zamkowej wojskowej załogi. Jeden wymienia liczbę 400, drugi 500 żołnieży. Nic nie wiemy o cywilnych mieszkańcach zamku i czy w śród opuszczających zamek byli tam ronież oni. Przecież na zamku mogły mieszkać nawet rodziny personelu pokojowego, kuchennego i gospodarczego. Ktoś musiał mieć przecież pieczę nad rożbudowanym sektorem gospodarczym. Czy wobec okrutnego spacyfikowania miasta, spaleniu i profanacji kościoła, ktokolwiek chciał pozostać na zamku i czy mógł pozostać.?. Co stało się z załogą i resztą mieszkańców zamku po jego opuszczeniu ? Pytań mnoży się wiele. Trzeba by poznać zachowania Szwedów i innych wojsk z tamtych czasów aby móc cokolwiek prawdopodobnego wywnioskować.
*
Że los Złotowa i zamku złotowskiego był przesądzony, wbrew temu co zapisał Pufendorf jest chyba oczywiste. Wojska szwedzkie z rozkazu ich króla z wielką zawziętością pacyfikowały dobra wojewody poznańskiego za to że zerwał z nim przymierze. Złotów i zamek złotowski stał się w pewnym sensie dla szwedzkiego króla swego rodzaju obelgą, którą należało zniszczyć - zrównać z ziemią. To na zamku złotowskim był przecież przyjmowany z wielkimi honorami jako sojusznik zaledwie przed rokiem. *
„Gdy król szwedzkich żołnierzy, których Prusak zostawił, upomniał do waleczności, wyruszył z Bydgoszczy i następnego dnia, 26 czerwca, przybył do Złotowa". - z kroniki Pufendorfa
Czego dokonali Szwedzi na zamku w Gołańczy, zanim przybyli do Złotowa ?
Czy wobec tych faktów słuszną była decyzja poddania zamku za cenę życia jej mieszkańców i obrońców ?
*
W czasie potopu szwedzkiego 3 maja 1656roku oddział konny najeźdźców uzbrojony w cztery armaty ostrzelał warownię, wysadził most oraz bramę, a gdy Szwedom udało się wedrzeć do środka, wymordowali całą załogę (źródła podają liczbę 200-460 ofiar) nie
oszczędzając nikogo. Wprawdzie będący na usługach Skandynawów holenderski kronikarz Sam Pufendorfzapisał, że wycięto tylko tych, którzy byli pod bronią, a ukrywające się na zamku kobiety i dzieci ocalały, ale wydaje się to wątpliwe. Zginęło wówczas w całej Gołańczy 425 osób, to jest 4 razy więcej niż w słynnej bitwie pod Racławicami.
*
We wrześniu 2010 roku w trakcie badań archeologiczno-architektonicznych prowadzonych pod kierownictwem dr. Artura Różańskiego z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu i mgr. Tomasza Olszackiego
z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego w czasie wykopalisk prowadzonych w obrębie dziedzińca zamku dolnego natrafiono namasową mogiłę datowaną na połowę XVII w., w której szkielety, ułożone wporządku anatomicznym, lecz w sposób wskazujący na brak poszanowania ciał w czasie pochówku, nosiły ślady charakterystyczne dla dobijania rannych (czaszki rozbite kamieniami wyjętymi z bruku) i grabieży (brak śladów ubiorów). (Wikipedia)
*
Opisaną mogiłę łączyć należy z wydarzeniami jakie rozegrały się na zamkuokoło 3 maja 1656 roku. Wówczas to szlachta z okolic Gołańczy, wraz z chłopami i duchownymi zamknęła się w murach gołanieckiego zamku i podjęła nierówną walkę z wojskami szwedzkimi. Jak donoszą późniejsze źródła, po zajęciu obiektu Szwedzi dokonali masakry obrońców, która pochłonąć miała kilkaset ofiar (w różnych wersjach od około 200, do ponad 400). źródło -(Archeowieści)
Inne Zamki w Polsce
Zamek w Złotowie nie posiadał nawet solidnych średniowiecznych murów obronnych,
jak inne zamki w Polsce.
a co dopiero ufortyfikowania siedemnastowieczne.
Jego położenie wobec ówczesnej techniki wojennej również nie było najlepsze.
Może warto zapoznać się z całokształtem zachowań Szwedów w Polsce w czasach nazwanych "Potopem"
Niewiele wiadomo na temat rabunków i zniszczeń najwcześniejszych, jak choćby tych dokonanych po śmierci Mieszka II. Kronikarze odnotowali m. in. fakt ograbienia w 1038 r. katedry w Gnieźnie ze wszystkich relikwii i kosztowności przez króla czeskiego Brzetysława II. Kolejne konflikty zbrojne także pociągały za sobą grabieże. I tak w wieku XVII w czasie wojen moskiewskich odbywało się masowe wywożenie dóbr kultury. Obrabowano wówczas polskie biblioteki, archiwa oraz kościoły, cerkwie wywożąc stamtąd obrazy i przedmioty kultu. Jednak wszystkie te rabunki przyćmione zostały skalą i bezwzględnością grabieży dokonanych w czasie drugiej wojny północnej (1655 - 1657) powszechnie zwanej "potopem szwedzkim". Do tego momentu Rzeczpospolita była bogatym, kwitnącym krajem, szczęśliwie nie zniszczonym w czasie wojny trzydziestoletniej. Zamek Królewski w Warszawie, szczególnie w czasie panowania Władysława IV, stał się skarbnicą najprzedniejszych dzieł. Władysław IV, jak i jego poprzednik Zygmunt III zbierali dzieła sztuki, jeśli nie z miłości do nich to dla splendoru. Jak donosili ówcześni kronikarze, pałace królewskie były udekorowane wielką ilością wspaniałych przedmiotów. Obaj monarchowie gromadzili rzeźby antyczne, obrazy, broń, tkaniny, w tym kobierce, rękopisy i starodruki. Gdy po śmierci Rubensa (tj. w 1640 r.) rodzina artysty urządziła w Antwerpii wyprzedaż jego zbiorów, Władysław IV był po królu hiszpańskim najpoważniejszym nabywcą. Tam też kilkanaście lat wcześniej w 1632 r. zakupił znaczne ilości obrazów i tapiserii, ponoć najpiękniejszych w Europie. Wielkich zakupów dokonywał także we Włoszech. Niestety, niemal wszystko to padło łupem króla Karola Gustawa. Z polskich miast tylko Gdańsk i Lwów ocalały ze szwedzkiej pożogi, pozostałe w części lub w całości zostały złupione, a następnie podpalone. Stąd do dziś tak mało zachowało się zabytków z epoki baroku i nie ma chyba wiele przesady w stwierdzeniu, że po dwóch latach "działalności" Szwedów i ich sprzymierzeńców, wojsk brandenburskich i siedmiogrodzkich, Rzeczpospolita stała się pustynią kulturalną.
Warszawa, zdobyta po raz pierwszy przez najeźdźcę 8 września 1655 r., ucierpiała najbardziej i poniosła największe straty. Stolica trzykrotnie była opuszczana przez wojska polskie, trzykrotnie kapitulowała przed Szwedami i trzykrotnie była ograbiana i to coraz dokładniej. Nota bene ograbiali ją nie tylko Szwedzi, ale i Brandenburczycy, Węgrzy i Kozacy Rakoczego. W wyniku najazdu, ludność Warszawy zmniejszyła się o 90% (!), a z przeszło 1000 domów mieszkalnych pozostało zaledwie 342, wliczając w to także przedmieścia. Na mieszczan nakładano wysokie kontrybucje, a po ich ściągnięciu i tak rewidowano domy, kradnąc najwartościowsze przedmioty. Chociaż Karol Gustaw przyrzekał Janowi Kazimierzowi i Marii Ludwice, że uszanuje własność królewską, słowa nie dotrzymał. Ograbił nie tylko Zamek Królewski, ale i inne pałace monarchy. Z tego pierwszego zabrano meble, obrazy, tkaniny. Wyłamywano nawet framugi, zrywano drewniane i kamienne posadzki w poszukiwaniu rzekomo ukrytych skarbów. Rozmontowywano schody. Nie pozostawiono marmurowych kolumn, z których aż 32 spławiono do Szwecji. Wywożono nawet szyby. Podobno łupem padły także suknie pokojówek królowej. Z zamku zabrano np. dwa brązowe lwy, które do dzisiaj zdobią siedzibę królewską w Sztokholmie. Po wyjściu Szwedów i ich sprzymierzeńców Zamek Warszawski nie nadawał się do zamieszkania. Zdewastowane były wszystkie komnaty, a nawet te położone na drugim piętrze ponoć pełne były końskich odchodów. Żołnierze szwedzcy nie dostawszy żołdu kradli sami, np. w jednej z sal zamkowych zeskrobali złoto z listew, aby z nich otrzymać po stopieniu 4 dukaty. Jak podają źródła, z Warszawy po jej drugiej kapitulacji w sierpniu 1656 r. Gustaw Adolf wywiózł siedem statków łupów wojennych, głównie dzieł sztuki.
Drugim miastem Rzeczypospolitej, które poniosło największe straty był Kraków. Po jego zajęciu w październiku 1655 r. Szwedzi nałożyli kontrybucję na Kapitułę, a nie otrzymawszy całej sumy, resztę odebrali w naczyniach i szatach kościelnych. Grabież dotknęła kościół Mariacki, a także skarbiec i bibliotekę Cystersów w Mogile i kościół Kamedułów na Bielanach. Ale nie tylko. W sumie, w czasie dwuletniej okupacji Szwedzi złupili wszystkie kościoły i klasztory, konfiskując większość dzwonów i naczyń liturgicznych. Wnętrza zamkowe i Katedrę królewską obrabowano aż osiem razy. W komnatach wawelskich zdarto obicia, wyłamano okna i drzwi. Najbardziej barbarzyński rabunek odbył się pod kierownictwem ówczesnego gubernatora Krakowa, gen. Pawła Wirtza. Własnoręcznie pomagał zdzierać srebrne blachy z zewnętrznej trumny św. Stanisława w wawelskiej Katedrze, a wewnętrzną złotą kazał odesłać do swej kwatery jako prywatną zdobycz. To, co pozostało, zostało przetopione. Wspaniały ołtarz św. Stanisława, powstały za rządów Zygmunta Starego, przestał istnieć. Otwarto groby królów łupiąc kosztowności. Podobno żołnierze szwedzcy połamali trumnę Władysława IV tylko po to, aby odzyskać z niej dwa srebrne gwoździe. Szczęśliwie udało się ukryć na Śląsku zawartość Skarbca Koronnego i arrasy wawelskie. Szwedzi obrabowali nie tylko rezydencje królewskie, ale i domy bogatych mieszczan. Nic zatem dziwnego, że wyjeżdżając z Krakowa gen. Wirtz wywiózł 80 furgonów wyładowanych łupami.
Łupy zdobyte w Polsce wzbogaciły przede wszystkim galerię i zbrojownię królewską, a także nowopowstałą bibliotekę uniwersytecką w Uppsali. Ta ostatnia stworzona została głównie w oparciu o zrabowane wcześniej zbiory biblioteki jezuickiej w Rydze, a później warszawskiej biblioteki Jana Kazimierza oraz książnic kolegiów jezuickich m. in. w Poznaniu. Zagrabione zostały także zbiory biblioteki biskupów warmińskich we Fromborku z bezcennymi dziełami Mikołaja Kopernika. Jaka była skala rabunku świadczy fakt, że w ciągu pierwszych miesięcy okupacji, tj. do roku 1656, do inwentarza zamku sztokholmskiego wpłynęło 200 obrazów, plafony z 5 sal, 20 dywanów tureckich, 28 namiotów oraz 21 skrzyń książek i rękopisów. Przypuszczalnie wszystkie te zdobycze pochodziły z Warszawy. Chociaż zwrot zagrabionych rzeczy jasno określał traktat oliwski, jednak znaczna część szwedzkiego łupu pozostała i do dziś pozostaje w Szwecji.
Ale działalność szwedzkich wojsk na terenie Rzeczypospolitej nie ograniczyła się tylko do czasów potopu. Pamiętać należy o dokonanych dalszych zniszczeniach Wawelu w 1702 r., kiedy w kolejnej wojnie północnej przez Polskę przeciągnęły wojska Karola XII. Stacjonujący w zamku żołnierze szwedzcy wzniecili pożar, który trwał kilka dni. Zniszczenie były ogromne. Z powodu wysokiej temperatury popękały nawet marmurowe schody i kolumny. Szczęśliwie udało się uratować katedrę, ale zamek stał się ruiną. Do jego restauracji przystąpiono dopiero za czasów króla Stanisława Augusta.